Taking a step outside from my shell of studies. Really. Lately I'm not doing anything but studying.
It's high time for a change, don't you think?
I'm tired, so this post will be only in Polish. Because why not.
Wychodzę z mojej naukowej skorupki raz na jakiś czas, żeby raz na jakiś czas zrobić coś innego niż studiowanie. Ostatnio na wykładach zaczęłam robić na drutach i to jest bardzo dobry sposób na ciepły, zimowy szalik. W czasie jednego, półtoragodzinnego wykładu robię jakieś 30cm szalika. Tempo może nie zawrotne, ale sposób na to, żeby nie zasnąć - bezkonkurencyjny.
Ścieg angielski, raz prawe oczko, raz lewe. Włóczkę kupiłam parę lat temu w Niemczech, spodobała mi się, to wzięłam. I przeleżała aż do teraz.
Ostatnio, w przerwie między jednym apokaliptycznym dniem na uczelni, a drugim, uszyłam sobie muszkę. Dlatego, że wybieram się do opery, a każdy prawdziwy mężczyzna w operze musi być stylowy. Mam już spodnie od garnituru, koszulę, szelki, kapelusz, żakiet, więc naturalną wisienką na torcie jest muszka. I tym razem internet okazał się niezawodny i po wpisaniu w Pinteresta odpowiedniego hasła, wyskoczył mi ten tutorial.
Moja pani manekin, Punia, w zamian za to, że nie chciało mi się uszyć jej nowej koszulki, dostała chwilowo muszkę. Niezawiązaną, ale zawsze coś. :)
No comments:
Post a Comment